Dzisiaj recenzja kremu, który bardzo lubiłam i uważam, że warto go przetestować jeżeli ma się skórę mieszaną lub tłustą. A mowa o:
[BANDI] Krem z kwasem pirogronowym, azelainowym i salicylowym.
Producent mówi, że jest to specjalistyczny krem o działaniu eksfoliującym, antybakteryjnym i przeciwtrądzikowym,który oczyszcza i zwęża rozszerzone pory, znacząco redukuje ilość zaskórników oraz głęboko odżywia i rewitalizuje skórę poprzez remodeling włókien kolagenu i elastyny.
Testy aplikacyjne (in vivo) przeprowadzone przez niezależne laboratorium badawcze, po miesiącu stosowania, potwierdzają:
- działanie antybakteryjne i przeciwtrądzikowe (63%)
- ograniczenie błyszczenia się skóry (58%)- oczyszczenie i zwężenie ujść gruczołów łojowych (67%)- wzrost nawilżenia i wygładzenie naskórka (56%)- poprawę sprężystości, jędrności i elastyczności skóry (58%)- zmniejszenie ilości przebarwień (50%) i blizn potrądzikowych (40%)
Jest to krem do stosowania na noc, a podczas używania go nie zaleca się opalania (jak wiadomo krem z kwasem + słońce = przebarwienia, których oczywiście nie lubimy i nie chcemy).
Krem doskonale przygotowuje skórę do zabiegów eksfoliacji w gabinecie kosmetycznym, a także wzmacnia i utrwala efekty tych zabiegów.
Najlepsze efekty przynosi stosowanie kremów z kwasami przez minimum 3 miesiące dwa razy w roku.[Źródło]
Kartonik, w który zapakowany jest krem wygląda na taki typowo apteczny - jest skromny i przejrzysty. Zabezpieczony naklejkę dzięki czemu wiemy, że nikt go wcześniej nie otwierał. Sam krem zamknięty jest w poręcznym, higienicznym opakowaniu z pompką (za co duży plus!). Ma dość lekką konsystencję, wchłania się szybko do matu, potrzebna jest niewielka ilość do pokrycia całej twarzy i szyi. Zapach jest dość specyficzny - dla mnie trudny do określenia i nie najprzyjemniejszy (typowy dla kosmetyków z kwasem salicylowym), ale do zniesienia, czuć go chwilę po aplikacji, później znika (i dobrze, bo nie wiem, czy wytrzymałabym z nim całą noc ;p).
Sklad:
Aqua, Propylene Glycol, Dimethyl Isosorbide, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Decyl Cocoate, Ethylhexyl Stearate, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Panthenol, Cyclopentasiloxane, Ceteareth-20, Dimethicone, Puryvic Acid, PEG-100 Stearate, Azelaic Acid, Salicylic Acid, Gluconolactone, Allatoin, Wheat Germ Extract, Dimethicone Crosspolymer, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Saccharomyces Cerevisiae Extract, Sodium Hyaluronate, Cyclohexasiloxane, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Alpha-Isomethyl Ionone, Benzyl salicylate, Buthyphenyl Methylopropional, Citronellol, Coumain, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene, Carboxaldehyde, Linalool, D-Limonen. [Źródło]
Opakowanie 50 ml na stronie producenta kosztuje (bez promocji) około 85 zł. Dostępny jest też na allegro i eBay. Można go kupić też w dobrych gabinetach kosmetycznych (właśnie w jednym z takich gabinetów dowiedziałam się o nim i kupiłam pierwsze opakowanie).
Co ja o nim sądzę?
No właśnie!
Jest to świetny krem dla cery tłustej z niedoskonałościami! Uspokoił moją cerę, poprawił jej koloryt i ogólny wygląd, niedoskonałości znikały i nie pojawiały się nowe. Nie zapycha! - moja skóra ma do tego skłonność i byle co potrafi ją porządnie zapchać i zanieczyścić. Przy tym kremie tego nie było. Zwęża pory.
A teraz co najważniejsze!
Regulował produkcje sebum w strefie T, ale nie przesuszał skóry! Nie będę mówiła, że nawilżał, ale
twarz była po nim gładka, przyjemna w dotyku i lekko rozjaśniona. Rano na twarz nakładałam tylko lekki krem z tej samej firmy kojąc- nawilżający i na to podkład (jak gdzieś wychodziłam) - skóra była matowa przez co najmniej 6 godzin (a to już dla mnie sukces!), później wystarczyły tylko bibułki matujące.
twarz była po nim gładka, przyjemna w dotyku i lekko rozjaśniona. Rano na twarz nakładałam tylko lekki krem z tej samej firmy kojąc- nawilżający i na to podkład (jak gdzieś wychodziłam) - skóra była matowa przez co najmniej 6 godzin (a to już dla mnie sukces!), później wystarczyły tylko bibułki matujące.
Jedynym jego minusem jest to (nie mówiąc już o dość wysokiej cenie), że po około miesiącu moja skóra przyzwyczajała się do niego i efekt matowienia nie był już tak spektakularny, ale i na to jest sposób ;) po prostu po miesiącu używania zamieniamy, go na [BANDI] AHA+PHA Krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami. Efekt utrzymuje się około3 tygodni i później wracamy do pierwszego kremiku i tak przez 3 miesiące ;) Później odstawiam kremy z kwasami i używam czegoś mocno nawilżającego.
Jest to zdecydowanie mój KWC! Często do niego wracam, gdy widzę, że stan mojej skóry się pogarsza.
Oceniam go na 5+ za:
+ za spełnione obietnice co do regulacji wydzielania sebum,
+ za efektywną walkę z niedoskonałościami,
+ za niezapychanie,
+ wydajność - jedno opakowanie wystarczy nam na nawet trzy dwumiesięczne kuracje (przy używaniu go wymiennie z kremem z kwasem migdałowym).
Minusami są:
- cena,
- to, że skóra się do niego przyzwyczaja,
- dostępność - nie każdy lubi kupować kremy przez Internet, a moim rodzinnym mieście znam tylko jeden Gabinet Kosmetyczny, w którym sprzedają produkty firmy Bandi.
+ za spełnione obietnice co do regulacji wydzielania sebum,
+ za efektywną walkę z niedoskonałościami,
+ za niezapychanie,
+ wydajność - jedno opakowanie wystarczy nam na nawet trzy dwumiesięczne kuracje (przy używaniu go wymiennie z kremem z kwasem migdałowym).
Minusami są:
- cena,
- to, że skóra się do niego przyzwyczaja,
- dostępność - nie każdy lubi kupować kremy przez Internet, a moim rodzinnym mieście znam tylko jeden Gabinet Kosmetyczny, w którym sprzedają produkty firmy Bandi.
A co Wy o nim sądzicie? Podzielcie się swoją opinią!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz