24.01.2014

Podsumowanie kuracji Olejem Sesa, czyli walka z wypadaniem włosów!

Cześć!

Jakiś czas temu tutaj, wspominałam Wam, że zamierzam rozpocząć walkę z wypadającymi włosami. Postawiłam na Olej Sesa.


Jesteście ciekawe, czy mi pomógł i co o nim sądzę? 


To zapraszam dalej!







O tym, co obiecuje nam producent, jakie są właściwości tego oleju, składzie i moich oczekiwaniach piałam już tutaj, więc nie będę się powtarzać.
Zauważyłam tylko minus (poza zapachem i dostępnością) - opakowanie, a w sumie dozownik, a raczej jego brak. Trzeba uważać przy dozowaniu, bo dziurka jest naprawdę duża i łatwo jest rozlać olej.

Olej Sesa wcierałam w skórę głowy co drugi dzień na noc. Nie jest konieczne trzymanie go na włosach całą noc, ale dla mnie to najwygodniejszy sposób. Przez pierwszy tydzień chciałam robić to codziennie, ale zapach był tak okropny, że nie dało się tego wytrzymać. Jak nie szłam następnego dnia do pracy, to budziłam się około godziny 7 i biegłam zmywać ten zapach z włosów ;) po jakimś czasie się przyzwyczaiłam i w dni wolne mogłam spokojnie spać nawet do 11 ;)

Zapach nie zostawał tylko na włosach, ale też na piżamie i pościeli. Na poduszkę kładłam sobie ręcznik, który prałam po każdej nocy z olejem na głowie, poszewkę na poduszkę zmieniałam raz w tygodniu, chyba że czułam na niej zapach to od razu.
Olej pozostawia na włosach tłustą warstwę (jak każdy olej) więc umycie po nim włosów było konieczne. Dla mnie nie był to problem, bo i tak myję włosy codziennie.

A teraz przejdźmy do najważniejszego, czyli do efektów i działania!

Jestem zachwycona tym, co zrobił z moimi włosami! Buteleczka wystarczyła mi na około 1,5 miesiąca regularnego wcierania we włosy co drugi dzień. Już po tygodniu zauważyłam znaczne zmniejszenie wypadania włosów. Nie zapychałam już wanny i nie musiałam odkurzać codziennie kłębów włosów. Włosy stały się bardziej odżywione, lśniące i nieznacznie szybciej rosły - normalny przyrost moich włosów, bez żadnych wspomagaczy to ok 1 cm na miesiąc, w trakcie kuracji - 1,5 cm na miesiąc i pojawiło się sporo 'baby hair'.

Obecnie od miesiąca nie używam oleju i wypadanie troszkę wzrosło, ale nie jest tak jak było przed rozpoczęciem kuracji. Czekam na kolejną buteleczkę i dla podtrzymania efektów zamierzam go wcierać raz w tygodniu w skórę głowy i na końcówki włosów.





Jest to bardzo dobry olej i jeżeli nie straszny Wam zapach, a wasze włosy są wypadające, pozbawione blasku i osłabione to serdecznie Wam polecam! Jest to absolutny Must Have w mojej pielęgnacji włosów.




Pozdrawiam!

7 komentarzy:

  1. no tak znam problem, ale obawiam się tego zapachu

    OdpowiedzUsuń
  2. jest naprawdę okrutny, ale mimo wszystko warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mnie zaintrygował ten zapach, nie miałam jeszcze "przyjemności" go poczuć :P
    Ale efekty są chyba tego warte....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest naprawdę ciężki, ale po jakimś czasie da się go znieść ;) efekty są rewelacyjne, a cena śmieszna, bo 18 zł na eBay ;)

      Usuń
  4. chciałam go spróbować, ale strasznie boję się zapachu ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja serdecznie go każdemu polecam. :) nie zapach, ale olej ;) można wypsikać się czymś co lubimy, albo jak np.: nakładamy go n 2 -3 godziny przed myciem to założyć folię i czapkę i tak nie czuć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wielką ochotę go wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń