Od jakiegoś już czasu nie tylko w Blogosferze głośno jest o Tangle Teezer. I ja uległam modzie i marzyłam o tym, żeby mieć tę cudowną szczotkę. Niestety ceny były powalające, bo ok. 80 zł za szczotkę do włosów to sory, ale dużo. I tak poszukując tego Cuda na eBay natrafiłam na super promocję - cena 25 zł z wysyłką. Nie zastanawiając się długo kliknęłam 'Kup Teraz' i po tyg.szczotka była u mnie w domu. Niestety okazała się wielkim bublem, a pieniądze (na szczęście nie duże) wyrzuconymi w błoto.
Okazało się, że to nie słynny Tangle Teezer, ale nieszczęsny Tangle Attack - marna podróbka. Nie muszę Wam chyba mówić jaka byłam wściekła na to, że szarpie i ciągnie moje włosy łamiąc je przy tym niemożliwie. Włoski były twarde, plastikowe i w ogóle nie elastyczne, a na końcówkach było widać, że były cięte, jakby nożem, mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi, były ostre jakbyście plastikową wykałaczkę nożem przecięły. Jak znajdę jeszcze to badziewie w domu to przy okazji wrzucę Wam zdjęcie ;)
No ale... do sedna.
Trafił się Dzień Darmowej Dostawy i w jednym ze sklepów znalazłam moją wymarzoną szczotkę za, bodajże 32 zł. Na zdjęciach wyglądała solidnie i zupełnie inaczej niż ta, którą mam. W dodatku był widoczny napis Tangle Teezer, myślę 'to musi być to'. No i kliknęłam.
Jej droga do mnie była długa i zawiła. Okazało się, że:
1. Szczotki nie mają na stanie i muszę poczekać parę dni na dostawę, albo dostać zwrot kasy. Postanowiłam: poczekam.
2. Gdy szczotka została do mnie już wysłana okazało się, że
a) albo listonosz nie zostawił awizo
b) albo firma nie koniecznie chciała zapłacić za wysyłkę.
Tuż przed świętami, czyli prawie 3 tyg. po DDD, wysłałam maila z zapytaniem co z moją przesyłką i zostałam poinformowana, że wróciła do nich, bo nikt nie odebrał. Myślę sobie 'cholera, przecież tata sumiennie latał z każdym awizo na pocztę (sporo tego było, bo sporo nakupowałam) i nie jest to możliwe' dostałam nr przesyłki itp. do reklamacji. Na poczcie mówią, że takie przesyłki nie było i już sama nie wiedziałam co robić. Zależało mi na czasie, żeby dostać ją jeszcze przed powrotem do Niemcowni.
Umówiłam się z Paniami ze sklepu, że zapłacę im za wysyłkę i wyślą mi jeszcze raz.
Więc sru, 15 zł do nich na konto i Pani mnie informuje, że jak pieniądze będą na koncie to wyślą i nie interesuje ich, że mi się spieszy, że chcę szybko, bo święta to się wszystko przedłuży i potwierdzenia przelewu wysłać nie mogę. No dobra, czekam.
3. Jest 2 stycznia 2014 roku (czyli miesiąc po DDD), dzwoni do mnie paczkonosz, że ma dla mnie paczkę za pobraniem. WTF? Nigdy nic za pobraniem nie zamawiałam (nie będę zamawiać). Jedyne co mi przyszło do głowy to mój TT, bo na nic innego nie czekam, ale jak to tak przecież było opłacone.
4. Jeszcze tego samego dnia dzwonię do sklepu i pytam, czy czasem przez pomyłkę nie wysłali mi za pobraniem i jak to teraz rozwiążemy.
5. Pani oddzwania i mówi, że nastąpiła pomyłka i ble ble ble.... mam odebrać, zapłacić i do niej zadzwonić, to mi zrobi przelew.
6. Wściekła byłam jak cholera. 3 stycznia poszłam na pocztę, odebrałam zapłaciłam, zadzwoniłam. Na swoje własne pieniądze czekałam ponad tydzień. No ale się doczekałam.
Osobiście nigdy więcej nie zrobię zakupów w tym sklepie, a jego nazwa dzwoni mi w głowie z dopiskiem 'Nigdy więcej!'. Amen!
Dobra to po tym przydługim wstępie przydałoby się kilka zdjęć nie?
No to proszę!
ale! to jeszcze nie koniec historii TT!
cdn. jeżeli jeszcze ktoś ma ochotę to czytać :D
Pozdrawiam!
Zdecydowanie powinnaś napisać co to za okropny sklep! Masakra jakaś. Ja bym się nie zgodziła na zapłatę skoro zamawiałaś w DDD, tylko żądała zwrotu kasy, za takie oszustwa. Uwierz mi jest setki innych sklepów które lepiej traktuję klienta, a przed takimi powinno się ostrzegać, aż mi się Ciebie szkoda zrobiło biedulko :)
OdpowiedzUsuńah no wiem, ale na prawdę mi zależało no ;)
Usuńmoja miłość... niestety ja nie mam go jeszcze :)
OdpowiedzUsuńczekam na ciąg dalszy, strasznie mnie zainteresowałaś tą historią!
OdpowiedzUsuń