Często zdarza mi się kupować nowości i limitowanki, bo zawsze się je zużyje ;) jakiś czas temu w Rossmanie w ręce wpadł mi krem właśnie z limitowanej edycji
Florena Krem do rąk z rokitnikiem i krzewem cytrynowym.
Kremik ma całkiem przyjemny, delikatny zapach. Szybko się wchłania, nie zostawia tłustej i lepkiej warstwy. Bardzo dobrze radził sobie z przesuszeniami. Pozostawiał skórę miękką, gładką, dobrze nawilżoną i bez uczucia ściągnięcia i wysuszenia.
Konsystencja jest dość lekka, nie tłusta i taka w sam raz - tzn. nie za gęsta, ale na pewno też nie wodnista. Mi odpowiada, bo szybko można go wsmarować w dłonie i lecieć dalej do garów bez obawy, że wszystko będzie nam się wyślizgiwać z rąk.
Tubka jest miękka i łatwa w użyciu, zamknięcie na klik. Nie się nie łamie i nie pęka, krem można bez najmniejszych problemów wydobyć nawet pod koniec opakowania.
Przyznam się szczerze, że podchodziłam do niego trochę jak pies do jeża, bo nie sądziłam, że będzie sobie radził. Jego cena to jakieś 1,5€, a zazwyczaj jest tak, że tanie kremy nadają się tylko do smarowanie rąk sto razy dziennie, a szału i tak nie ma. I tu chylę czoła i padam na kolana w błagalnym geście, bo naprawdę się z nim polubiłam, aż żałuję, że zaczęłam go używać tak późno i nie mogłam sobie zrobić zapasu, bo limitowanki mają to do siebie, że szybko znikają i raczej już się nie pojawiają. Do dzisiaj patrzę z tęsknotą na półkę z kremami do rąk próbując go wypatrzeć - niestety na marne.
Jak będę miała okazję go jeszcze kupić to na pewno zrobię sobie zapas ;) dziwi mnie tylko to, że żaden inne krem z tej firmy mi tak nie przypasował.
Pozdrawiam!
Nie znam tego kremu wcale. Ja uzywam garniera lub z biedronki.
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu wcale. Ja uzywam garniera lub z biedronki.
OdpowiedzUsuńo tym z biedry słyszałam, że jest świetny ;) a garniera czerwonego kiedyś używałam nałogowo, ale chyba mi się skóra przyzwyczaiła (albo krem się popsuł)
Usuń