Blogger postanowił zrobić mi spóźnionego prima aprilisowego psikusa! i Udało mu się!
Wiedziałam, że przez jakiś czas nie będę mogła być na blogu i pisać, więc napisałam kilka postów na zapas i ustawiłam daty ich publikacji.. no ale żadna się nie pojawiła..
Mniejsza o to.
Dzisiaj przyszłam do Was z moim marcowo-kwietniowym denkiem.
Nie uzbierałam tym razem wcale tak dużo, więc postanowiłam połączyć 2 miesiące ;)
No to (jak to mawiają w Fifie mojego męża - i chyba przed meczami) 'siadamy głęboko w fotelu, zapinamy pasy i zaczynamy!'
Pielęgnacja włosów:
1. Alverde Szampon z kofeiną, zielona kawa - przyjemny i tani szampon bez SLS. Nie plątał włosów, świetnie radził sobie z olejami, nie przesuszał włosów. Teraz testuję inne szampony, ale do tego na pewno kiedyś wrócę.
2. Alterra Volumen Szampon papaja i bambus - piękny zapach, który utrzymuje się na włosach przez jakiś czas po umyciu. Do tego dobrze myje, nie plącze i nie przesusza włosów, świetnie radzi sobie z olejami i nie ma SLS. Na pewno kupię ponownie!
3. Alverde regenerująca odżywka do włosów zniszczonych i łamiących się, awokado i winogrono - totalna pomyłka! nie robiła z moimi włosami zupełnie nic, a po spłukaniu miałam wrażenie jakbym nic na włosy nie nałożyła. Zużyłam ją do pierwszego 'O' przy 'OMO'. Nie kupię ponownie!
4. Schwarzkopf Syoss Supreme Selection Revive balsam do włosów farbowanych - przyjemna odżywka, włosy były po niej miękkie i pachnące, nie puszyły się. Jedyne czego nie zauważyłam to przedłużenia trwałości koloru. Tak jak się zmywał tak się zmywa i nie ma co się więcej nad tym rozwodzić. Raczej nie kupię ponownie.
5. Farmona, Jantar, Odżywka do włosów i skóry głowy - produkt, który zna każda włosomaniaczka. Na mnie większego wrażenia nie zrobił. Być może włosy trochę mniej wypadały, ale nie widziałam jakiegoś spektakularnego efektu. Włosy też nie rosły szybciej, ot tak jak zawsze około 1 cm na miesiąc. Mam jeszcze jedną butelkę, więc dam jej jeszcze szansę.
6. Olej SESA - pisałam o nim tu i tu. Kolejną buteleczkę mam w domu. Więcej dodawać nie muszę.
Pielęgnacja ciała:
7. Wellness Beauty Kremowy żel pod prysznic kakao i jojoba - kupiłam go na wyprzedaży serii za jakieś 1€. Żel jak żel. Szału ni ma! Nie wysuszał, ale też nie nawilżał skóry, dobrze się pienił, średnio pachniał. Nawet gdyby był dostępny, to nie kupiłabym ponownie (szczerze to nie wiem, czy jest nadal dostępny w PL).
8. Neutrogena Formuła Norweska Foot Scrub - pisałam o nim tutaj. Być może kupię ponownie.
9. Balea Balsam do ciała z olejkiem migdałowym o zapachu orzechów marula - pisałam o nim tutaj. Oh jak ja marzę o tym, żeby był w regularnej sprzedaży i żebym mogła go wąchać całymi dniami! ;)
Pielęgnacja twarzy:
10. IOPE Bio Essence Intensive Conditioning - esencja z Memebox #4. Używałam jej przez 3 dni 2 razy dziennie, bo na tyle wystarczyła mi miniaturka. Generalnie nie zauważyłam jakichś super efektów, a producent obiecuje widoczne efekty właśnie po 3 dniach stosowania. Dałabym jej pewnie szansę, gdyby nie okrutnie wysoka cena - miesięczna kuracja na eBay kosztuje około 200 zł. Pożyjemy, zobaczymy ;)
11. Mizon Multi Function Formula All in One Snail Repair Cream - pisałam o nim tutaj. Polubiliśmy się. Jest mega wydajny i na pewno do niego kiedyś wrócę ;)
12. Fitomed Szałwia Lekarska, Tonik oczyszczający do cery tłustej - recenzja wisi na bloggerze i na pewno wkrótce się pojawi. Powiem tylko tyle, że bardzo go polubiłam.
13. Avon Planet SPA Maseczka głęboko oczyszczająca pory Tajski Kwiat Lotosu - niby fajnie oczyszcza, niby skóra jest po niej gładka, pory mnie widoczne i oczyszczone, ale efekt nie utrzymuje się zbyt długo. Po nałożeniu jej wieczorem, zmyciu i nałożeniu kremu pory wyglądają już całkiem normalnie - czyli w moim przypadku jak kratery... Raczej nie kupię ponownie.
Pozostałe:
14. P2 Hands&Nails Zmywacz od paznokci bez acetonu o zapachu mandarynki - zapach kiepski, niby czuć mandarynki, ale i tak śmierdzi jak wszystkie zmywacze. Dobrze zmywał jasna lakiery, z ciemniejszymi było trochę gorzej, bo zdarzało mu się rozmazać lakier na całym paluchu i nie było to później łatwe do usunięcia. Nie kupię ponownie.
15. L`Oreal, False Lash Wings Mascar - tusz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Mój ulubieniec ostatnich miesięcy. Przebił nawet MaxFactor 2000 Calorie, który uwielbiałam. Na pewno kupię ponownie.
16. Essence żel do brwi - średniak. Fajnie wygładzał brwi, ale nie utrzymywał ich zbyt długo na swoim miejscu. Nie kupię ponownie.
Nic więcej w tym miesiącu już nie wykończę ;)
Znacie coś? Lubicie?
Pozdrawiam!